|
 |
 |
 |
 |
2015-09-02, 15:03 |
Prof. Zdzis³aw Gabryszewski - wspomnienie
|
|
Written by Felicjan Szymankiewicz
|
|
|
2008-11-18, 23:53
W upalne dni sierpnia 2005 roku zmar³ profesor dr hab. in¿. Zdzis³aw
Gabryszewski, profesor zwyczajny Politechniki Wroc³awskiej.
Przepracowa³ od roku 1953 na Wydziale Mechanicznym naszej uczelni ponad
50 lat.
Jego zainteresowania naukowe dotyczy³y teoria sprê¿ysto¶ci i
plastyczno¶ci.
W szczególno¶ci zajmowa³ siê zale¿no¶ci± chwilowych warunków
plastyczno¶ci od drogi obci±¿enia, warunkami plastyczno¶ci i równaniami
konstytutywnymi anizotropowych cia³ odkszta³caj±cych siê plastycznie
oraz opisem cia³ o granicach zale¿nych od znaku. Stworzy³ na Wydziale
Mechanicznym PWr kierunek naukowy teoria plastyczno¶ci. By³ autorem
ponad 50 znacz±cych prac naukowych, podrêcznika akademickiego i 7
skryptów. Wypromowa³ 7 doktorów nauk technicznych. Pe³ni³ szereg
wa¿nych funkcji: kierownika Zak³adu Teorii Sprê¿ysto¶ci i
Plastyczno¶ci, kierownika Wydzia³owego Zak³adu Wytrzyma³o¶ci, dyrektora
Instytutu Materia³oznawstwa i Mechaniki Technicznej, dziekana Wydzia³u
Mechanicznego. By³ cz³onkiem Senatu PWr, Komitetu Mechaniki PAN i
Zespo³u Dydaktyczno-Naukowego Mechaniki przy Ministrze Szkolnictwa
Wy¿szego i Nauki.
By³ wspania³ym wyk³adowc±, szczególnie cenionym przez m³odzie¿
akademick±, wybitnym naukowcem, serdecznym koleg± i przyjacielem.
Pozna³em Go w roku 1954. Byli¶my na studiach magisterskich. Studia
mia³y wówczas charakter trójstopniowy: in¿ynierskie (licencjackie),
magisterskie i aspiranckie (doktoranckie). Katedra Mechaniki
Technicznej otrzyma³a wówczas zlecenie na opracowanie dokumentacji
konstrukcyjnej twardo¶ciomierzy Brinella i - nie pamiêtam ju¿ -
Rockwella albo Vickersa, zginarko-skrêcarki i zrywarki. Utworzono
cztery zespo³y do opracowania ca³kowitej dokumentacji tych przyrz±dów
do badañ wytrzyma³o¶ciowych.
Mnie, m³odego in¿yniera i studenta studiów magisterskich dokooptowano
do tego zespo³u jako jedynego spoza Katedry Mechaniki Technicznej.
Zdzisio by³ w grupie opracowuj±cej zginarko-skrêcarkê, a ja zrywarkê.
By³o piêknie i weso³o, póki nad tym pracowali¶my. Udrêka zaczê³a siê,
gdy projekty dwóch urz±dzeñ skierowano do produkcji. Dokumentacje
twardo¶ciomierzy posz³y na pó³kê, a do produkcji skierowano projekty, w
których uczestniczyli¶my my dwaj.
Jest normalne, ¿e uzgodnienia z przygotowuj±cymi produkcjê trwaj±
d³ugo. Nie by³o tygodnia, by nie kierowano do nas pytania: czy mo¿na
zastosowaæ inny materia³, zmieniæ wymiar wkrêtu itd. Konstruktor musi
wyraziæ zgodê na ka¿d± zmianê. Trzeba by³o widzieæ Zdzisia, jak bra³
powa¿nie ka¿de rutynowe pytanie, jakby ta zmiana grozi³a zniszczeniem
ca³ego urz±dzenia. By³ - mimo pozornej obojêtno¶ci - cz³owiekiem
niezmiernie wra¿liwym na otaczaj±cy Go ¶wiat, bior±cym go powa¿nie,
zbyt powa¿nie. Przez d³ugie lata t³umaczy³em Mu, ¿e nie mo¿emy siê
przejmowaæ wszystkimi przejawami ¿ycia i braæ za nie odpowiedzialno¶ci.
Tote¿ gdy Basia i Zdzisio nabyli star± daczê, pyta³em - po co Wam ta
cha³upa, ¿eby mieæ jeszcze wiêcej k³opotów? Ale by³o to Zdzisiowi
bardzo potrzebne. We Wroc³awiu bowiem martwi³ siê niewydoln± s³u¿b±
zdrowia, zakorkowanymi ulicami, nisk± kultur± kierowców... Taki
charakter. Czê¶ciowo Go rozumia³em, bo gdy aktor w teatrze zapomnia³
tekstu, to ja te¿ siê czerwieni³em tak, jakbym i ja za to by³
odpowiedzialny. Zdzisio odczuwa³ te nieprawid³owo¶ci otaczaj±cego nas
¶wiata i poczuwa³ siê do odpowiedzialno¶ci za nie do n-tej potêgi. Za¶
na daczy zapomina³ o studentach, o Politechnice, Wroc³awiu..., ale
martwi³ siê nadal: zbyt szybko rosn±cymi chwastami, zagajnikiem, który
trzeba przerzedziæ, albo ¿e znów ich okradli miejscowi
z³odziejaszkowie. I dobrze. Uwa¿a³em, ¿e je¶li Zdzisio ma tak± wra¿liw±
naturê, to niech siê przynajmniej martwi g³upstwami.
Basia i Zdzisio byli gotowi ponie¶æ ka¿dy trud dla swojej Zosi, Ich
ukochanej córki. Na moje w±tpliwo¶ci co do trafno¶ci zakupu daczy,
niezmiennie odpowiadali - to wszystko dla Zosi. Wiê¼ z córk±
mieszkaj±c± na drugiej pó³kuli, by³a olbrzymia i w pe³ni odwzajemniona.
Codzienne rozmowy telefoniczne, coroczne wzajemne odwiedziny - to by³a
normalno¶æ. Najbardziej uwidoczni³o siê to w chorobie i w ostatnich
chwilach Jego ¿ycia. Najbli¿si nie odstêpowali Go ani na chwilê i
czuwali przy Nim z wielkim oddaniem, czu³o¶ci± i mi³o¶ci±.
Z rozrzewnieniem wspominam chwilê, gdy odwiedzi³em Go w szpitalu po
operacji, jeszcze gdy by³ pó³przytomny. Na pytanie, czy mnie poznaje,
odpowiedzia³: To stary Felo. Widzia³em Go wtedy ostatni raz.
By³ skromnym cz³owiekiem. Wszystkich traktowa³ z szacunkiem, ale jedna
sytuacja Go roz¶mieszy³a i zdziwi³a. Jako cz³onek Zespo³u
Dydaktyczno-Naukowego Mechaniki przy Ministrze SzWiN by³ czêsto
delegowany na inne uczelnie celem skontrolowania zajêæ dydaktycznych i
uprawianej nauki. Podczas takiej wizytacji w latach siedemdziesi±tych
zosta³ wraz z innym szanowanym profesorem Politechniki Wroc³awskiej
(swoim imiennikiem) zatrzymany w pobli¿u zielonogórskiej WSI za
przej¶cie przez ulicê w niedozwolonym miejscu. Milicjant za¿±da³
zap³acenia wysokiego mandatu. Ubrani skromnie profesorowie nie
wygl±dali na zamo¿nych i byli poruszeni wysoko¶ci± kary. Milicjant
zainteresowa³ siê wiêc ich zawodem i zarobkami. Gdy us³ysza³, jakie s±
profesorskie pensje, strasznie siê zdziwi³ i mówi: Ho, ho, to przecie¿
wiêcej nawet ni¿ ja zarabiam! I wlepi³ im mandat w pierwotnej
wysoko¶ci. Zdzisio uzna³, ¿e zasada równo¶ci rozszerzona na zarobki to
jednak przesada.
G³upio siê przyznaæ, ale tkwi we mnie brzydka cecha, która sk³ania³a
mnie czasem do drêczenia Zdzisia. Znaj±c bowiem Jego wra¿liwo¶æ
mêczy³em Go wizj± ciemnych i wilgotnych lochów, do których trafi, gdy
pewne zdarzenie dostanie siê do wiadomo¶ci ogó³u. Otó¿ okradziono
kiedy¶ daczê Basi i Zdzisia. Przepad³y elektronarzêdzia, w tym jedno
przywiezione z USA, przystosowane do 110 V. Z³odzieje nie zabrali
transformatora, wiêc spalili po pod³±czeniu do 220 V uzwojenie silnika
i wyrzucili narzêdzie. Miejscowy znalazca tego z³omu, nie w ciemiê
bity, zaoferowa³ Zdzisiowi odkupienie go za symboliczne 10 z³. On
zgodzi³ siê z nadziej±, ¿e mo¿e da siê przewin±æ silnik. Ja za¶
niemi³osiernie straszy³em Zdzisia, ¿e pope³ni³ przestêpstwo kupuj±c
kradziony towar od pasera. Pociesza³em, ¿e bêdê Go odwiedza³ w
wiêzieniu. Potem przesta³em Go drêczyæ, bo rzeczywi¶cie by³ przejêty.
Nie mam prawa wypowiadaæ siê o dzia³alno¶ci naukowej prof.
Gabryszewskiego. Winienem jednak powtórzyæ s³owa wydzia³owego nestora
dyscypliny Mechanika prof. Marka Zakrzewskiego, mego promotora pracy
doktorskiej. Nieraz, gdy plotkowali¶my przy kawie, powtarza³: Pamiêtaj,
¿e to, co robi³ Gabryszewski, by³o nie tylko g³êboko naukowe, ale mia³o
swój niepowtarzalny smaczek.
Niech te s³owa o Zdzisiu, który przecie¿ nie by³ z zespo³u profesora
Zakrzewskiego, bêd± miar± dorobku, jaki Profesor Gabryszewski wniós³ do
nauki i jak by³ przez ludzi nauki postrzegany.
Do zobaczenia, Zdzisiu!
Felicjan Szymankiewicz |
|
|
 |
 |
 |
 |
|
|
 |
 |
 |
 |
NanoMitex |
NanoMitex
|
Sol-Gel Laboratory |
|
|
 |
 |
 |
 |
|
|